[ Pobierz całość w formacie PDF ]
WPROWADZENIE
Stronice tej książki są próbą zebrania w jednym tomie wyników prawie 30 lat badań nad
zmienionymi stanami świadomości, wywołanymi przez środki psychodeliczne oraz całą gamę
niefarmakologicznych metod. Jest to dokument odzwierciedlający mój wysiłek nad uporządkowaniem i
zebraniem w całość pokaźnej liczby spostrzeżeń, które przez wiele lat codziennie sprzeciwiały się
zarówno mojemu naukowemu systemowi przekonań, jak i zdrowemu rozsądkowi. W odpowiedzi na te
lawinę kłopotliwych faktów wielokrotnie korygowałem moje teoretyczne konstrukcje, łatając je ad hoc
rozmaitymi hipotezami, tylko po to, aby ponownie stawać przed koniecznością ich zmiany.
Z uwagi na trudności, jakie sam przez całe lata miałem z przyjęciem faktów przedstawianych w
niniejszej książce, nie oczekuję od moich czytelników, że będzie im łatwo uwierzyć w większość
prezentowanych informacji, chyba że sami mieli analogiczne doświadczenia, czy to osobiste, czy w
pracy z innymi. Mam nadzieję, że ci, którzy należą do powyższej kategorii, uznają zgromadzony
materiał dowodowy za bezstronne potwierdzenie wielu problemów, z którymi się zmagali. Ja sam
przez cały ten czas bywałem podekscytowany i podbudowany ilekroć natrafiałem na relacje, które
wskazywały, że moje poszukiwania nie są aż tak odosobnione, jak to się czasem wydawało.
Interesuje mnie szczególnie dotarcie do tych czytelników, którzy nie posiadając podobnych
doświadczeń, są na tyle otwarci, aby wykorzystać prezentowane wyniki jako bodziec do
przeprowadzenia własnej pracy, zmierzającej do ich potwierdzenia bądź odrzucenia. Nie oczekuje od
nikogo bezwzględnej akceptacji materiału zawartego w tej książce. Techniki uzyskiwania podobnych
doświadczeń oraz obserwacji zostały opisane na tyle szczegółowo, że jest możliwe ich powtórzenie.
Oczywiście najskuteczniejsze narzędzie – zastosowanie psychodelików – zostało obecnie
obwarowane poważnymi trudnościami politycznymi, prawnymi i administracyjnymi. Niemniej jednak
dla każdego, kogo poważnie interesuje podążanie szlakiem tych badań, łatwo dostępne są
wymienione techniki niefarmakologiczne.
Wyniki te mogą również zainteresować badaczy, którzy takie lub podobne zjawiska obserwowali na
gruncie innych dyscyplin i przy użyciu odmiennych technik czy metod. Na przykład: antropologów
prowadzących badania terenowe nad kulturami tubylczymi i poznający praktyki szamańskie, ryty
przejścia obrzędy uzdrawiania; tanatologów, zgłębiających doświadczenie śmierci i z pogranicza
śmierci; terapeutów, którzy stosują w psychoterapii różnorodne efektywne metody ukierunkowane na
doświadczanie, prace z ciałem lub niedyrektywną formę hipnozy; naukowców eksperymentujących z
laboratoryjnymi technikami zmieniającymi świadomość, takimi jak: deprywacja lub przeciążenie
sensoryczne, metoda biologicznego sprzężenia zwrotnego, technika dźwięku holofonicznego i inne
techniki dźwiękowe; psychiatrów pracujący z pacjentami, którzy doświadczają ostrej postaci
odmiennych stanów świadomości; parapsychologów badających spostrzeganie pozazmysłowe,
wreszcie fizyków zainteresowanych naturą czasu i przestrzeni oraz implikacjami fizyki kwantowo-
relatywistycznej dla zrozumienia związku materii i świadomości.
Jestem przekonany, że wiele kwestii rozważanych na dalszych stronicach jest tak ważnych i
ciekawych, że niniejsza książka może okazać się przydatna dla wielu inteligentnych laików, którzy nie
biorą udziału w badaniach żadnej ze wspomnianych dziedzin. Zagadnienia, jakie mogą być
szczególnie interesujące dla szerokiego grona czytelników, to: nowy obraz rzeczywistości i natury
ludzkiej; naukowy światopogląd, który uwzględnia mistyczne wymiary istnienia; alternatywne
rozumienie trudności emocjonalnych i psychosomatyki, w tym niektórych stanów psychotycznych;
nowy sposób postępowania w terapii i autoeksploracji; oraz spojrzenie na dzisiejszy globalny kryzys.
Książka ta już w formie rękopisu okazała się pomocna dla wielu osób doświadczających epizodów
odmiennych stanów świadomości, oferując im nowe podłoże teoretyczne oraz nową strategię
postępowania.
Podczas pierwszych lat moich badań nad psychodelikami w Czechosłowacji znalazłem zaledwie
garstkę kolegów i przyjaciół, którzy byli wystarczająco otwarci, aby przyjąć pełny zakres nowych
odkryć i poważnie rozważyć ich naukowe i filozoficzne konsekwencje. Jednak, kiedy w 1967 roku
opuszczałem Czechosłowacje, było tam ponad 40 projektów badań nad wykorzystaniem
psychodelików. W wielu z nich działanie kliniczne tych środków oraz teoretyczne wyjaśnienia starano
się ograniczyć do poziomu biograficznego. Unikano w ten sposób nowych faktów oraz usiłowano
wytłumaczyć je w sposób tradycyjny.
Kiedy w Stanach Zjednoczonych rozpocząłem wykłady o swych europejskich badaniach, krąg
moich zwolenników gwałtownie się poszerzył. Wśród nowych kolegów znaleźli się nie tylko badacze
psychodelików, ale i antropolodzy, parapsycholodzy, neurofizjolodzy i tanatolodzy; razem toczyliśmy
uporczywą batalie światopoglądową o połączenie tych nietypowych doświadczeń osobistych i
poszukiwań zawodowych ze współczesną filozofią nauki. Wielu z nich również posiadało stosy nie
opublikowanych i niemożliwych do opublikowania wyników i spostrzeżeń, artykułów, a nawet
rękopisów, którymi nie odważyli się podzielić ani ze swoimi newtonowsko-kartezjańskimi kolegami, ani
z szeroką publicznością. Po wielu latach zawodowej izolacji fakt ten stanowił dla mnie zachętę i
stymulował rozwój.
Pod koniec lat sześćdziesiątych zawarłem znajomość z niewielką grupą specjalistów, w tym z
Abrahamem Maslowem, Anthonym Sutichem i Jamesem Fadimanem, którzy podzielali moje
przekonanie, że sytuacja dojrzała do utworzenia w psychologii nowego nurtu skupionego wokół badań
nad świadomością i doceniającego w psychice znaczenie jej duchowego wymiaru. Po kilku
spotkaniach mających na celu wyjaśnienie tych nowych koncepcji, postanowiliśmy nową orientacje
nazwać "psychologią transpersonalną". Wkrótce doszło też do powstania czasopisma "The Journal of
Transpersonal Psychology" oraz Towarzystwa Psychologii Transpersonalnej.
Jakkolwiek odnalezienie poczucia zawodowej tożsamości było dla mnie bardzo motywujące –
gwałtownie rosła grupa kolegów o podobnej umysłowości, z którymi łączyło mnie stanowisko wobec
psychologii i psychiatrii – nie został jeszcze całkowicie rozwiązany mój stary problem naukowej
tożsamości. Mimo iż psychologia transpersonalna posiadała pewną wewnętrzną spójność i była w
pewnym zakresie kompletna, pozostała jednak prawie całkowicie odizolowana od głównego nurtu
nauki. Podobnie jak mój własny światopogląd i system przekonań, mogła być łatwo oskarżona o to, że
jest irracjonalna i nienaukowa – co należałoby rozumieć, że jest niezgodna z poczuciem zdrowego
rozsądku i współczesnym naukowym myśleniem.
Sytuacja ta gwałtownie uległa zmianie podczas pierwszych dziesięciu lat istnienia Towarzystwa
Psychologii Transpersonalnej. Stało się jasne, że orientacja i perspektywa transpersonalna
przekroczyła już ciasne granice psychiatrii, psychologii i psychoterapii. W tym okresie nawiązano do
rewolucyjnych osiągnięć w innych dyscyplinach nauki, takich jak: fizyka relatywistyczno-kwantowa,
teoria informacji i systemów, badania nad strukturami dyssypacyjnymi, nauka o mózgu,
parapsychologia, holografia i myśl holonomiczna. Ostatnio uzupełniły je nowe sformułowania w
biologii, embriologii, genetyce i badaniach nad zachowaniem oraz rozwój techniki holofonii.
Spośród wielu czynników, które miały znaczący wpływ na moją koncepcje, najważniejszym było
odkrycie zasad holonomii, opisanych w pracach Gottfrieda Wilhelma von Leibniza, Jeana Baptisty
Fouriera, Dennisa Gabora, Davida Bohma, Karla Pribrama i Hugona Zucarellego. To właśnie ujrzenie
nowatorskich możliwości, jakie zamiast mechanistycznej koncepcji "psychiki zawartej w mózgu"
oferuje myśl holonomiczna, stało się dla mnie inspiracją do nadania niniejszej książce tytułu Poza
mózg.
Rozdział pierwszy
Natura rzeczywistości narodziny nowego paradygmatu
Na łamach tej książki omówione zostaną doniosłe spostrzeżenia z różnych dziedzin – dane,
których nie potrafi wyjaśnić ani uzasadnić mechanistyczna nauka w ramach klasycznego podłoża
teoretycznego psychiatrii, psychologii, antropologii i medycyny. Niektóre z tych nowych wyników mają
tak doniosłe konsekwencje, że istnieje potrzeba głębokiej korekty dzisiejszego rozumienia ludzkiej
natury, czy wręcz natury rzeczywistości. Dlatego wydaje mi się, że właściwe będzie rozpoczęcie tej
pracy od wyprawy w świat filozofii nauki, aby dokonać zestawienia niektórych współczesnych
poglądów na temat stosunku teorii naukowych do rzeczywistości. Znakomita większość oporów przed
napływem nowych, rewolucyjnych danych ze strony tradycyjnych naukowców opiera się na
zasadniczym nieporozumieniu dotyczącym istoty i funkcji teorii naukowych. Znaczną klarowność w te
sferę wprowadzili, podczas kilku ostatnich dziesięcioleci, filozofowie nauki, tacy jak: Thomas Kuhn,
Philipp Frank, Karl Popper czy Paul Feyerabend
1
. Pionierskie dzieło wymienionych myślicieli
zasługuje na skrótowe omówienie poniżej.
Filozofia nauki a rola paradygmatu
Od czasów rewolucji przemysłowej nauka Zachodu odniosła zadziwiający sukces, stając się
wszechwładną siłą kształtującą życie milionów ludzi. Jej materialistyczny i mechanistyczny nurt jako
przewodnia zasada ludzkiego istnienia niemal zupełnie wyparł teologie i filozofie oraz w
niewyobrażalnym stopniu przekształcił świat, w którym żyjemy. Sukcesy techniki są tak
niezaprzeczalne, że jeszcze do niedawna bardzo niewiele osób kwestionowało absolutny autorytet
nauki w zakresie podejmowania decyzji w zasadniczych sprawach życiowych. Podręczniki z różnych
dziedzin na ogół opisują historie nauki jako liniowy postęp w stopniowym gromadzeniu wiedzy o
wszechświecie, który kończy się w obecnym stanie rzeczy. Postacie ważne dla rozwoju myśli
naukowej przedstawia się więc jako współtwórców, pracujących nad takim samym zbiorem zagadnień
i według tego samego zestawu niezmiennych reguł, jakie w myśl najnowszych osiągnięć zostały
uznane za naukowe. Każdy okres dziejów teorii i metodologii w nauce spostrzega się jako logiczny
krok w stopniowym dochodzeniu do coraz precyzyjniejszego opisu wszechświata oraz do absolutnej
prawdy na temat egzystencji.
Szczegółowa analiza historii i filozofii nauki ujawnia, że jest to rażąco wypaczony i wyidealizowany
obraz rzeczywistego przebiegu wydarzeń. Można podać istotne i przekonujące argumenty, że dzieje
nauki są odległe od procesu liniowego i że dyscypliny naukowe, pomimo swoich technicznych
osiągnięć, niekoniecznie przybliżają nas do coraz precyzyjniejszego opisu rzeczywistości.
Najwybitniejszym przedstawicielem tego nieortodoksyjnego punktu widzenia jest fizyk i historyk nauki,
Thomas Kuhn. Jego analizy dotyczące rozwoju teorii naukowych i przełomów w nauce uświadomiły
mu pewne podstawowe różnice, jakie zachodzą pomiędzy naukami społecznymi a przyrodniczymi.
Uderzyła go liczba i zakres sporów dotyczących zasadniczego charakteru uprawnionej problematyki i
jej ujęć, które występowały wśród przedstawicieli nauk społecznych. Taka sytuacja wydawała się
krańcowo odmienna od istniejącej w naukach przyrodniczych. Jakkolwiek jest mało prawdopodobne,
aby uczeni praktykujący astronomie, fizykę lub chemie znali pewniejsze albo bardziej rozstrzygające
odpowiedzi niż psycholodzy, antropolodzy i socjolodzy, to ci pierwsi z wielu powodów nie wyglądali na
uwikłanych w poważne kontrowersje na temat kwestii fundamentalnych. Analiza tej widocznej
rozbieżności zapoczątkowała wnikliwe badania Kuhna nad historią nauki, które po piętnastu latach
doprowadziły do opublikowania jego przełomowej pracy pt. Struktura rewolucji naukowych
2
.
W trakcie badań stawało się jasne, że z perspektywy historycznej nawet rozwój tzw. twardej nauki
odbiega od miarowości i jednoznaczności. Historia nauki w żadnym razie nie stanowi procesu
stopniowego gromadzenia danych i formułowania coraz precyzyjniejszych teorii, wykazuje ona
natomiast wyraźnie cykliczny przebieg o określonych stadiach i typowej dynamice. Proces ten ma
charakter prawidłowości, a związane z nim zmiany można zrozumieć, a nawet przewidywać;
centralnym pojęciem w teorii Kuhna, które to umożliwia, jest paradygmat. W szerszym znaczeniu
paradygmat można zdefiniować jako układ przekonań, wartości i metod podzielanych przez członków
danej społeczności naukowej. Niektóre paradygmaty posiadają charakter podłoża filozoficznego, są
bardzo ogólne i o znacznym zasięgu, inne rządzą myślą naukową w dość specyficznych i
ograniczonych obszarach badań. Dlatego też we wszystkich naukach przyrodniczych obowiązuje jakiś
konkretny paradygmat; inny w astronomii, fizyce, biochemii i biologii molekularnej, jeszcze inny w
takich silnie wyspecjalizowanych, zamkniętych dziedzinach, jak badania nad wirusami lub inżynieria
genetyczna
3
.
Paradygmat jest w nauce nie mniej ważny niż obserwacja i eksperyment. Stosowanie się do
określonych paradygmatów stanowi absolutnie niezbywalny warunek każdego poważnego
przedsięwzięcia naukowego. Rzeczywistość jest niezwykle złożona i nie da się ustosunkować do niej
jako ogólnej całości. W nauce nie bierze się pod uwagę ani nie obserwuje każdej zmiennej związanej
z konkretnym zjawiskiem, nie przeprowadza wszelkich możliwych eksperymentów, ani nie wykonuje
wszystkich prób laboratoryjnych i klinicznych, bo nie da się tego zrobić. Naukowiec musi zredukować
zadanie do rozmiarów możliwych do wykonania, a jego wyborem steruje wiodący paradygmat danego
okresu. W ten sposób uczony nie jest w stanie uniknąć wprowadzania konkretnego systemu
przekonań w zakres prowadzonych przez siebie badań.
Obserwacje naukowe same nie przesądzają konkretnych i jednoznacznych rozwiązań. Żaden
paradygmat nie wyjaśnił, jak dotąd, wszystkich dostępnych faktów, a teoretycznie ten sam zbiór
danych może być uzasadnieniem dla wielu odmiennych paradygmatów. Liczne czynniki określają, jaki
aspekt złożonego zjawiska zostanie wybrany i który spośród wielu możliwych eksperymentów
wykonany albo też przeprowadzony najpierw: przypadki badawcze, zasadnicze wykształcenie i
konkretne wyszkolenie, uprzednie doświadczenia w innych dziedzinach, osobiste predyspozycje,
czynniki ekonomiczne i polityczne czy inne. Obserwacje i eksperymenty mogą, a nawet powinny,
redukować bądź ograniczać zakres możliwych do przyjęcia rozwiązań naukowych – bez tego
elementu nauka zmieniłaby się w fantastykę. Niemniej jednak nie są one w stanie w pełni uzasadnić
konkretnej interpretacji ani systemu przekonań, stąd też uprawianie nauki bez pewnego zbioru
wyjściowych przekonań, fundamentalnych założeń metafizycznych czy odpowiedzi dotyczących natury
rzeczywistości i ludzkiego poznania okazuje się w zasadzie niemożliwe. Należy jednak wyraźnie
zdawać sobie sprawę ze względnego charakteru wszelkich paradygmatów, choćby najbardziej
wyrafinowanych i przekonująco sformułowanych, a badacz nie powinien ich mylić z prawdą o
rzeczywistości.
Według Thomasa Kuhna, paradygmaty odgrywają w dziejach nauki role kluczową, złożoną i
niejednoznaczną. Z wyżej wymienionych powodów są one absolutnie podstawowe oraz niezbywalne
dla postępu w nauce. Jednak na pewnych etapach rozwoju działają one na poznanie niczym dyby,
poważnie ograniczając prawdopodobieństwo dokonania nowych odkryć i zbadania nieznanych
obszarów rzeczywistości. W historii nauki postępowa i zachowawcza funkcja paradygmatu zdają się
występować na przemian według pewnego przewidywalnego wzorca.
Początkowy etap większości nauk, który Thomas Kuhn opisuje jako "okres
przedparadygmatyczny", cechuje koncepcyjny zamęt i współzawodnictwo miedzy licznymi
rozbieżnymi poglądami na temat przyrody. Żadnego z nich nie można całkowicie wykluczyć, ponieważ
wszystkie są w jakimś stopniu zgodne z obserwacjami i metodą naukową danego okresu.
Dominującym paradygmatem stanie się w tych okolicznościach proste, zgrabne i wiarygodne ujecie
istniejących danych, które wydaje się dobrze tłumaczyć większość dostępnych spostrzeżeń oraz
stwarza nadzieje na wytyczenie szlaku dalszych badań.
Kiedy przeważająca cześć społeczności naukowej przyswoi sobie paradygmat, staje się on
obowiązującym sposobem traktowania problemów. Od tej chwili, zamiast spostrzegać w nim
użyteczną mapę, dogodne przybliżenie i sposób porządkowania aktualnie dostępnych danych,
zaczyna się go także mylić z precyzyjnym opisem rzeczywistości. Owo "mylenie mapy z terytorium"
4
jest bardzo charakterystyczne w dziejach nauki. Uczeni uprawiający naukę w dowolnym okresie
historii, uważali ówczesną ograniczoną wiedze o przyrodzie za pełny obraz rzeczywistości, w którym
brakuje zaledwie niektórych szczegółów. To spostrzeżenie jest tak uderzające, że historykowi łatwiej
byłoby przedstawić rozwój nauki jako historię błędów i uprzedzeń, aniżeli systematyczny przyrost
informacji i stopniowe dochodzenie do końcowej prawdy.
Paradygmat wkrótce po jego przyjęciu staje się potężnym katalizatorem postępu naukowego. To
stadium w terminologii Kuhna nosi nazwę "okresu normalnej nauki". Większość badaczy poświęca jej
uprawianiu całe życie, dlatego ten konkretny aspekt działalności naukowej stał się w przeszłości
synonimem samej nauki. Nauka normalna została zbudowana w oparciu o założenie, że społeczność
naukowa wie, jaki jest wszechświat. Wiodąca teoria nie tylko definiuje, czym świat jest, ale także czym
nie jest; określa również co teoretycznie jest możliwe, a co nie. Thomas Kuhn opisuje pracę badawczą
jako "wytężony, zaangażowany wysiłek wtłaczania przyrody w ramy koncepcji, jakich dostarcza
specjalistyczne wykształcenie". Dopóki paradygmat przyjmowany jest jako pewnik, dopóty za
uprawnione uważa się wyłącznie te problemy, o których przypuszcza się, że mogą posiadać
rozwiązania, co gwarantuje szybki postęp normalnej nauki. W opisanych warunkach społeczność
naukowa tłumi, często wielkim kosztem, wszelkie nowości, ponieważ bywają one wywrotowe
względem jej podstawowych założeń.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]