Status Polaków deportowanych do Kazachstanu, Polacy w Kazachstanie 1940-46

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Status Polaków deportowanych do Kazachstanu
Status prawny obywateli polskich deportowanych do Kazachstanu w latach
1940-1941 był złożony już w momencie osiedlenia, a następnie ulegał dalszym
zmianom.
29 listopada 1939 r. Prezydium Rady Najwyższej ZSRR przyjęło dekret, na
mocy którego wszyscy mieszkańcy anektowanych ziem polskich, niezależnie od ich
woli, nabyli obywatelstwo radzieckie. Stwarzało to formalne podstawy do stosowania
wobec nich uregulowań prawnych ZSRR w sposób identyczny, jak wobec ogółu
obywateli tego państwa, jakkolwiek nie oznaczało automatycznego zrównania ich w
prawach z ludnością od dawna zamieszkującą ZSRR. W wielu wypadkach dopiero na
zesłaniu w Kazachstanie Polacy otrzymywali radzieckie dowody tożsamości.
W nomenklaturze NKWD funkcjonowały następujące kategorie deportowanych:
spiecpieriesielency
(
spiecposielency
),
ssylnoposielency
,
ssylni
i
wysłannyje
(
administratiwno wysłannyje
). Precyzyjne rozróżnienie znaczeń tych terminów
sprawia dziś badaczom poważne problemy, zwłaszcza, że klasyfikacja ta zmieniała
się w czasie, a poszczególne grupy pierwotnie zaliczane do jednej kategorii
przenoszono później do innej. Pierwsza z wymienionych kategorii to tzw. specjalni
przesiedleńcy (specjalni osiedleńcy), tj. zesłańcy skazani na osiedlenie w
wyznaczonych osiedlach (tzw. specjalnych osiedlach -
spiecposiołkach
) znajdujących
się pod bezpośrednim zarządem specjalnych komendantur NKWD. Druga grupa
(
ssylnoposielency
- zesłani na osiedlenie) to osoby skierowane na zesłanie, ale do
osiedli pozostających pod normalną administracją, a nie w reżimie specjalnych
komendantur NKWD. Kategoria
ssylni
różniła się od poprzedniej tylko terminem
zesłania. Wreszcie ostatnią kategorię stanowili administracyjnie wysłani. Teoretycznie
nie byli oni zesłańcami, lecz przymusowo przesiedlonymi w trybie decyzji
administracyjnej. Dysponowali formalnie swobodą wyboru mieszkania i pracy w
wyznaczonych miejscowościach, choć w praktyce najczęściej była to - zwłaszcza,
jeśli chodzi o zatrudnienie - czysta teoria. Mogli poruszać się w granicach określonej
jednostki administracyjnej, najczęściej rejonu, ale przeniesienie się z jednej
miejscowości do innej wymagało zgody lokalnej administracji. Często wobec tej grupy
stosowano także określenie "wolnych zesłańców" (przebywających na "wolnej
zsyłce"), co oczywiście było swego rodzaju absurdem wobec ludzi przymusowo
przesiedlonych, ale odróżniało ich jednak od osób izolowanych w specjalnych
osiedlach.
Deportacje ludności polskiej podobnie jak w innych wypadkach, obejmowały
całe rodziny (współmieszkające w jednym gospodarstwie lub mieszkaniu), a uzyskany
status prawny był dziedziczony przez dzieci narodzone w trakcie zesłania.
Odstępstwa od tej ostatniej zasady były regulowane odrębnymi aktami prawnymi.
Polacy, którzy znaleźli się w Kazachstanie należeli do trzech kategorii
zesłańców. Deportowani w lutym 1940 r. byli specjalnymi przesiedleńcami.
1
Spiecpieriesielency
formalnie rzecz biorąc nie byli pozbawiani wielu praw
przysługujących ogółowi obywateli radzieckich. Pozostawali jednak pod
bezpośrednim nadzorem NKWD, zamieszkiwali na ogół w wyodrębnionych,
specjalnych osiedlach i nie otrzymali paszportów. Rozporządzenie Ludowego
Komisarza Spraw Wewnętrznych Ł.Berii z 29 grudnia 1939 r. o specjalnych osiedlach
i roboczym wykorzystaniu tzw. "osadników" przewidywało, iż deportowani zostaną
osiedleni w leśnych osadach zorganizowanych w rejonach robót prowadzonych przez
Ludowy Komisariat Przemysłu Leśnego, w liczbie 100-500 rodzin w jednym takim
osiedlu. Specjalnym osiedleńcom miały być zapewnione pomieszczenia mieszkalne i
komunalne wedle norm przewidzianych dla robotników przemysłu leśnego, przy czym
każda rodzina winna otrzymać oddzielne pomieszczenie lub wydzielone miejsce w
baraku o powierzchni nie mniejszej niż 3 m kw. na osobę. Administracja specjalnych
osiedli należała do rejonowych i osiedlowych komendantur NKWD. Te ostatnie miały
powstać we wszystkich specjalnych osiedlach. Do ich zadań należało prowadzenie
ewidencji zesłańców, przeciwdziałanie zbiegostwu i naruszaniu przewidzianego
porządku oraz zasad roboczego wykorzystania zesłańców. Koszty utrzymania
specjalnych komendantur NKWD w osiedlach i rejonach oraz administracyjnej obsługi
deportowanych miały być pokryte z opodatkowania zesłańców w rozmiarach do 10 %
miesięcznych zarobków. Wszyscy zdolni do pracy zesłańcy mieli obowiązek podjęcia
pracy wyznaczonej przez odpowiednie przedsiębiorstwa Ludowego Komisariatu
Przemysłu Leśnego. Wszelkie przemieszczenia się poza miejscowość zamieszkania
oraz przenoszenie się z jednego domu (baraku) do innego wymagało zgody
komendanta osiedla. Specjalni przesiedleńcy w określonych odstępach czasu (co
miesiąc, a czasem co tydzień) byli zobowiązani do meldowania się w komendanturze
NKWD. Ponadto głowy rodzin były zobowiązane pod groźbą odpowiedzialności karnej
do informowania placówki NKWD o wszelkich zmianach osobowych w swojej
rodzinie, tj. o zgonach, narodzinach, a także o ewentualnych ucieczkach. Nadzór
komendantów specjalnych osiedli nad zatrudnieniem zesłańców wiązał się z prawem
nakładania na nich kar administracyjnych oraz wynikających przepisów o dyscyplinie
pracy wprowadzonych w 1938 r., a drastycznie zaostrzonych w 1940 r. Przewidywały
one np. za spóźnienie do pracy karę 3 miesięcy robót poprawczych lub obniżenie
zarobków o 25 % i więcej. W wypadku recydywy najczęściej sprawa kończyła się
wyrokami wieloletniego uwięzienia w obozach pracy.
Wywiezieni w kwietniu 1940 r. określani byli jako wysłani administracyjnie
(
administratiwno wysłannyje
). Ich prawa obywatelskie teoretycznie nie zostały
ograniczone, wyjąwszy swobodę poruszania się poza granicami rejonu. Wydano im
radzieckie paszporty, czym różnili się nawet od kołchoźników, którzy takich
dokumentów nie posiadali. Natomiast ci, którzy zostali deportowani do Kazachstanu
w 1941 r. należeli do kategorii zesłanych na osiedlenie (
ssylnoposielency
). Była to
jedyna kategoria zesłańców, w stosunku do której określono czas zesłania. W tym
wypadku miał on wynosić 20 lat. W wypadku osób zesłanych do osad pozostających
pod normalną administracją z reguły deportowani mogli poruszać się po obszarze
rejonu, ale nie wolno im było bez stosownych zezwoleń przeprowadzać się z jednej
2
miejscowości do drugiej. Samowolne oddalenie się poza tak wyznaczony obszar było
traktowane jako ucieczka.
Inne ograniczenia wynikały z unormowań dotyczących zatrudnienia
deportowanych. Osoby mające status tzw. "wolnych zesłańców" teoretycznie
dysponowały prawem wyboru zatrudnienia. W rzeczywistości jednak najczęściej
znajdowały się w sytuacji przymusowej: w wypadku zesłania do kołchozu czy
sowchozu mogły podjąć taką pracę, jaką przydzielił im kierownik gospodarstwa
rolnego. Często zresztą w ogóle pracy dla nich nie było, o czym szerzej będzie mowa
w jednym z następnych rozdziałów. Za naruszenie dyscypliny pracy przesiedleńcy
odpowiadali zgodnie z obowiązującym prawem. Oznaczało to, że w rękach władz
administracyjnych i kierownictw poszczególnych przedsiębiorstw pozostawały w
istocie podobne instrumenty, jakimi dysponowali komendanci specjalnych osiedli
wobec zesłanych tam osób. Mogli oni skierować sprawę do prokuratury nawet w
wypadku niewielkiego spóźnienia do pracy, a to kończyło się rozprawą sądową,
często zaoczną, oraz wyrokiem. Drakońskie przepisy odnośnie dyscypliny pracy
pozwalały na karanie jej naruszenia miesiącami, a nawet latami pozbawienia wolności
w obozach pracy i zdarzało się, iż skazany za nieusprawiedliwioną nieobecność w
pracy kończył życie w łagrze.
Status specjalnych przesiedleńców oznaczał w praktyce wszechwładzę
funkcjonariuszy NKWD wobec nich. To stwarzało warunki dla wszelkich aktów
samowoli, wyzysku, przemocy, nadgorliwości, głupoty i złośliwości, a czasem wręcz
sadyzmu. Faktycznie w niewiele mniejszym stopniu taką władzą wobec "wolnych
zesłańców" byli pracownicy administracji państwowej, kierownicy sowchozów i
przewodniczący kołchozów, przewodniczący rad wiejskich (sielsowietów), dyrektorzy
przedsiębiorstw. W ich rękach bowiem znajdowały się nie tylko instrumenty prawne,
związane np. ze wspomnianymi już uregulowaniami dotyczącymi przestrzegania
dyscypliny pracy, ale także - a może przede wszystkim - możliwości bezpośredniego
decydowania o materialnych warunkach bytu zesłańców, a w konsekwencji wręcz o
ich biologicznym przetrwaniu. Od ich indywidualnych postaw, od ich gorliwości czy
nadgorliwości, od ludzkich uczuć lub bezduszności czy okrucieństwa, od ich
wyobraźni lub tępoty zależało w dużej mierze rzeczywiste położenie wielu
deportowanych. Oczywiście, byli w swym postępowaniu skrępowani ogólnymi
warunkami oraz zaleceniami zwierzchników, ale realne pole uprawiania własnej
"polityki" w tym względzie nie było małe. Z relacji zesłańców wyłania się całe
spectrum postaw i zachowań wobec nich ze strony wszystkich tych ludzi, przy czym
jednak znacznie łatwiej było o napotkanie osób nastawionych wrogo lub tylko
bezwzględnych wykonawców barbarzyńskiej polityki, niż ludzi współczujących
represjonowanym, a w każdym razie zdecydowanych takie współczucie ujawnić w
działaniu.
Specyficzna sytuacja zaistniała po wybuchu wojny radziecko-niemieckiej.
Przynajmniej w niektórych miejscowościach usuwano wówczas Polaków z pracy. Tak
3
było np. w obwodzie semipałatyńskim w Ajaguz i Sergiopolu. Powodowało to utratę
podstaw do uzyskania pozwolenia na pobyt w mieście.
Deportowanych nie włączono do spisów wojskowych w miejscu osiedlenia i w
zasadzie nie powoływano do armii w latach 1940-1942. Pobór miał miejsce dopiero
po zerwaniu stosunków polsko-radzieckich, tzn. po kwietniu 1943 r. Natomiast już od
1941 r. powoływano obywateli polskich do tzw. armii pracy. Początkowo dotyczyło to
głównie przedstawicieli mniejszości narodowych, którym odmawiano uznania
polskiego obywatelstwa, a od 1943 r. także Polaków.
Zesłańczy status ludności polskiej został formalnie zniesiony w wyniku amnestii
zadekretowanej 12 sierpnia 1941 r. przez Prezydium Rady Najwyższej ZSRR w
następstwie zawarcia układu polsko-radzieckiego z 30 lipca tegoż roku. Objęci
amnestią obywatele polscy otrzymywali tymczasowe zaświadczenie, tzw.
udostowierienije, stwierdzające:
"Okaziciel niniejszego ob...[imię i nazwisko], rok urodzenia..., miejsce
urodzenia... na podstawie dekretu Prezydium Rady Najwyższej [został]
amnestionowany jako obywatel polski i ma prawo swobodnego przebywania na
terytorium ZSRR, z wyłączeniem strefy przygranicznej, stref zakazanych,
miejscowości ogłoszonych jako objęte stanem wojennym i zastrzeżonych miast
pierwszej i drugiej kategorii.
Wraz z nim znajdują się: [Tu wyszczególnieni mogli być członkowie rodzin] Ob.
... [imię i nazwisko] kieruje się do wybranego przez siebie miejsca zamieszkania ... [tu
podawano miejscowość]". Udostowierienije takie w ciągu trzech miesięcy miało
zostać wymienione na paszport polski.
Bardzo szybko istotnym zagadnieniem okazał się nie uregulowany w układzie
lipcowym problem obywatelstwa polskiego. Strona polska, wychodząc z założenia, iż
unieważnienie układów radziecko-niemieckich oznacza powrót do stanu sprzed 1939
r., domagała się respektowania obywatelstwa Rzeczypospolitej wszystkich osób
posiadających je przed 1 września 1939 r. Rosjanie początkowo nie podnosili tej
kwestii, a z obozów pracy zwalniano nie tylko Polaków, ale także obywateli polskich
narodowości ukraińskiej, białoruskiej czy żydowskiej. Rychło jednak, wraz z
pojawieniem się innych kwestii spornych, płaszczyzną coraz ostrzejszego konfliktu
stało się zagadnienie zakresu uznawania przez władze radzieckie polskiego
obywatelstwa, co integralnie wiązało się ze stosunkiem do kwestii terytorialnych. Otóż
we wrześniu 1941 r. komisarz spraw wojskowych Kazachstanu gen. A.Szczerbakow,
działając wedle instrukcji władz centralnych, nakazał powoływanie do tzw. armii pracy
(trudarmii) obywateli polskich narodowości ukraińskiej, białoruskiej i żydowskiej.
Spotkało się to ze zdecydowanym protestem władz polskich, które jednocześnie
zwracały uwagę, iż obywatelom polskim tych narodowości uniemożliwiano przejazdy
do rejonów formowania polskich jednostek wojskowych. 1 grudnia 1941 r. Ludowy
Komisariat Spraw Zagranicznych ZSRR, powołując się na dekret Rady Najwyższej
ZSRR z 29 listopada 1939 r. w sprawie obywatelstwa mieszkańców tzw. Zachodniej
4
Ukrainy i Zachodniej Białorusi, notyfikował zgodę na respektowanie obywatelstwa
polskiego tylko w stosunku do osób narodowości polskiej, znajdujących się w dniach
1-2 listopada na terytorium tzw. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi,
proklamując zresztą to posunięcie jako akt dobrej woli i "ustępliwości" rządu ZSRR. W
praktyce uznawano wszakże obywatelstwo polskie także części ludności żydowskiej,
pochodzącej z głębi Polski. Strona polska wprawdzie decyzji tych nie uznała, a
polemika na ten temat trwała dalej, jednakże nie miało to realnego wpływu na
położenie grup ludności będących przedmiotem sporu.
Amnestia i wydawanie tymczasowych zaświadczeń ogromnej większości
Polaków w ZSRR przynosiło jednak wolność i swobodę poruszania się, choć jak się
okazało w praktyce ani wolność, ani swoboda poruszania się nie były pełne. Pewne
ograniczenia formalnie wynikały z przepisów radzieckich, które np. uniemożliwiały
przenoszenie się obywateli polskich do niektórych miast. Władze radzieckie po
początkowym okresie okazywania względnej przychylności obywatelom polskim,
szybko przeszły do polityki ograniczania ich swobody i utrudniania, czy wręcz
blokowania możliwości zmiany miejsca pobytu, a zwłaszcza starały się nie
dopuszczać do ich niekontrolowanego napływu do miast. Możliwość osiedlania się w
miastach warunkowana była uzyskaniem tam pracy, tej zaś nie można było otrzymać
bez zameldowania. Organy władzy odmawiały zaś zameldowania obywateli polskich,
jeśli nie mogli wykazać się stałym zatrudnieniem i świadomie tworzone błędne koło
zamykało się w ten sposób. Pewna część Polaków, którzy mimo to w miastach się
znaleźli, mieszkała tam z tego punktu widzenia nielegalnie i w ciągłej obawie przed
represjami. Takimi represjami zresztą otwarcie grożono, a niejednokrotnie zmuszano
do przenoszenia na wieś. Innym utrudnieniem, z którym Polacy często się spotykali,
np. przy przenosinach z jednego kołchozu do drugiego czy do sowchozu w
poszukiwaniu lepszych warunków życia, był wymóg rozliczenia się z kołchozem, w
którym przebywało się dotąd. Polacy, formalnie nie będący kołchoźnikami,
zaświadczenia o takim rozliczeniu nie mogli uzyskać, zwłaszcza, gdy w wyniku
specyficznego obliczania należności za pracę i potrącania kosztów utrzymania część
z nich formalnie była w kołchozach zadłużona. Podróż koleją do ewentualnych
nowych miejsc pobytu wymagała zakupu biletów, co nie było sprawą prostą: żądano
zezwoleń na podróż, odmawiano sprzedaży biletów, na stacjach przesiadkowych
utrudniano uzyskanie tzw. kompasirowki (pieczęci na bilecie uprawniającej do
kontynuowania podróży) itp. Władze radzieckie nie tylko często nie udzielały żadnej
pomocy w organizowaniu zbiorowych transportów, ale wręcz je utrudniały. Wreszcie
przenosiny zawsze wiązały się z kosztami, których wielu dotychczasowych zesłańców
nie było w stanie ponieść. Częstokroć zresztą swoista "ucieczka" z kołchozów i
sowchozów Kazachstanu prowadziła do pogorszenia, a nie poprawy warunków życia.
Do spraw tych wypadnie jeszcze dalej powrócić.
Taki stan rzeczy trwał do początków 1943 r. 15 stycznia tegoż roku Rada
Komisarzy Ludowych ZSRR podjęła decyzję o przeprowadzeniu paszportyzacji osób
posiadających dotąd obywatelstwo polskie, a więc o powtórnym narzuceniu im
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • monka.htw.pl